niedziela, 12 stycznia 2014

16. Looks like we meet again

Jason’s POV

Uścisk Audrey na mojej dłoni, zacisnął się z powodu mojego doboru słów. 

Miałem ją jako swoją "dziewczyne" i dzisiaj wieczorem musiałem to zrobić. Musze ją gdzieś zabrać, powiedzieć jej, że ide do łazienki i wtedy ją zostawić. Kiedy zadzwoni do mnie, żeby dowiedzieć się gdzie jestem, zrzuce to wszysko na nią i wrócimy z Cooperem z powrotem do Waszyngtonu. Wreszcie zabije Jacksona Banksa. 
Poczucie winy spadło na mnie i natychmiast pożałowałem wprowadzenia Audrey w to piekło. Ciągle musiałem sobie przypominać, że była córką wrogów. 
- Chodżmy na balon - powiedziałem do niej, całując bok jej głowy krótką chwilę zanim wyszliśmy, idealna pogoda sprawiała, że wyglądało na to, że to będzie dobry dzień. Rozsiadłem się na plastikowym krześle, pociągając uda Audrey tak, że siedziała bokiem do mnie, jej plecy naprzeciwko podłokietnika. 

- Opowiedz mi o sobie - wpatrywałem się w jej orzechowe tęczówki, radość praktycznie z nich wyskakiwała. 
- Nie ma nic ciekawego do opowiedzenia o mnie - wzruszyła ramionami. Przyciągłem ją do siebie i pocałowałem jej ręke, chwytając ją. 
- Wszystko dotyczące ciebie jest ciekawe kochanie - schowała twarz kładąc ją na mojej piersi, najprawdopodobniej ukrywała rumieniec, który malował się na jej policzkach. 
 - Więc co chcesz wiedzieć? - zapytała, patrząc na mnie z jej szeroko otwartymi oczami. 
- Zacznijmy od twojej rodziny 
- Mój brat ma na imię Mason i jest jednym z tych, z którymi nie chcesz zaczynać. Jest bardzo opiekuńczy w stosunku do mnie, choć czasami potrafi być wielkim dupkiem. Mój ojciec jest dobrym człowiekiem, także opiekuńczym, stara się jak potrafi żeby mnie uszczęśliwiać, ale ma też wiele tajemnic przede mną. Moja mama odeszła kiedy miałam 3 lata i nadal nie wiem dlaczego. To kolejny sekret mojego taty. 
Wypuściła powoli powietrze; chwyciłem jej kark i zmusiłem do spojrzenia na mnie. 
- Jest mi bardzo przykro, że odeszła. 
- A jak jest z twoją rodziną? - zapytała. Zacząłem zwiększać dystans, kiedy pisnęła:Jason? 
- Oh, przepraszam. Moja rodzina... to głównie faceci. Można powiedzieć, że uważam Coopera za ojca, nie nazywam go tatą i zawsze się na siebie denerwujemy. Reszta z nich jest jak moi bracia. Mój prawdziwy brat Alex jest w więzieniu i będzie tam jeszcze przez 10 lat. Mój tata zmarł kiedy miałem 12 lat, został zastrzelony. Patrzyłem jak ten człowiek do niego strzela i od tego czasu już nie jestem taki sam. 
Otworzyłem się przed nią, cały czas utrzymując kontakt wzrokowy.
- Nie zasługujesz na to Jason. To okropne co ten człowiek zrobił twojemu ojcu, powienien ponieść kare. 
- Oh, poniesie, uwierz mi. - Audrey pocałowała krawędź mojej szczęki pocieszająco, podczas gdy moje powieki opadły zamknięte od ciężkości, która rosła, jakby jakiś ciężar ciągnął je w dół. 
- Opowiedz mi o swoim życiu w szkole skarbie - Potrzebowałem rozmowy z nią, potrzebowałem słyszeć jej anielski głos w moich uszach, kiedy próbowałem uspokoić swój gniew, który piętrzył się we mnie. Zaczęła mówić, a ja nadal trzymałem siebie pod kontrolą, aż zauważyłem, że wyłączyłem się z rozmowy. 
- Jason? - Audrey powiedziała to cicho i wtedy przeniosłem swoją uwagę na nią, uśmiechając się niekontrolowanie. 
- Co? - zaciąsnąłem moje wargi. 
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - jej czoło zmarszczyło się lekko we frustracji. 
- Oczywiście kochanie - przyciągnąłem ją mocniej do siebie, trochę skłamałem. 
- Więc co powiedziałam? - przybliżyła się do mnie, pozwalając naszym nosom się dotknąć. 
- Cóż... - próbowałem szybko wymyślić coś spytnego, ale jej usta zbijały mnie z tropu, od razu zapominałem każdą myśl, którą miałem w swojej wrzącej głowie. 
Odsunęła się, chichocząc przez moją zamroczoną odpowiedź. 
- Jesteś do dupy McCan - Audrey zażartowała, wyplątała się z moich objęć i poszła w kierunku poręczy balkonu, spuszczając głowę w dół, żeby spojrzeć na widok pod nami. 
- Chodźmy gdzieś wieczorem. Może do klubu? - zaproponowałem i zbliżyłem się do niej, kładąc dłoń na jej dłoni, którą trzymała poręczy. 
- Nie jesteśmy pełnoletni - stwierdziła, odwracając głowe i patrząc na mnie. 
- To nie powstrzymało Cię jakieś dwa tygodnie temu - Audrey przewróciła oczami na to wspomnienie i westchnęła zirytowana. 
- Okej, dobrze. 



- Co to jest? - byliśmy w sypialni i Audrey właśnie skończyła robić swoje włosy. Idealne fale spadały kaskadowo w dół jej pleców, zanim podniosłem je w górę, żeby odsłonić tatuaż na jej karku. Opuszki moich palców przejechały w poprzek tego. 
- Mój tatuaż. To znak nieskończoności - wyznała i zobaczyłem dreszcze przebiegające po jej kręgosłupie, który było widać przez jej koronkową koszule. 
- Cóż, jest ładny - mój chichot wypełnił powietrze zanim mój oddech uderzył dokładnie w wytatuowane miejsce. 
- A ty masz jakieś? tzn tatuaże? - puściłem jej włosy, a ona odwróciła się na pięcie twarzą do mnie. 
- Tak, na boku żebra - podczas gdy tłumaczyłem jej to, podniosłem moją pomarańczową koszulkę, którą ubrałem dziś rano, odsłoniłem tatuaż i brzuch dla jej oczu, które były rozszerzone. 
Wskazując na tatuaż Audrey schyliła się w dół i pozwoliła swoim palcom sunąć w dół, zapamiętując każdy kontur i szczegół. 
- Lubie to - spojrzała na mnie i rzuciła mi uspokajający uśmiech. 
- A ja lubie ciebie - podciągnąłem ją z klęczącej pozycji i pozwoliłem moim ustą zostać na jej ustach, wkładając jej talie w moje ręce. 
Jej ręce wędrowały po moim brzuchu, przesuwając się na moją klatkę piersiową zanim wylądowały na moich ramionach. Przesunęła lekko głowę, aby nasze usta się zsynchronizowały. 
Szczerze, kiedy o tym myślałem, ostatnie słowa, które powiedziałem nie były kompletnym kłamstwem. 
W tym czasie powoli usunąłem moje usta z jej, wybiła 5:40. 
- Chodź, musimy już iść - powiedziałem jej. Audrey skinęła głową i chwyciła ciemny materiał przed wejściem do łazienki, zamykając za sobą drzwi. 
Dobre dziesięć minut minęło kiedy stukanie obcasów sprawiło, że na nią spojrzałem. Miała ciemny makijaż oczu i różową szminkę na jej pełnych ustach. Jej sukienka była głęboko fioletowa i przylegała do jej ciała, dzięki czemu jej kształty wyróżniały się we wszystkich właściwych miejscach. Jej obcasy były może calowe, nie za wysokie, były polerowane i w kolorze węgla. 
Tylko dwa słowy mogły opisać Audrey. Jasna. Cholera. 
Powiedzieć, że byłem zaintrygowany jej urodą to było za mało. 
- Sexy - kaszlnąłem, w odpowiedzi słysząc jej chichot. 
- Ty też nie wyglądasz źle - W myślach przypomniałem sobie w co jestem ubrany. Miałem na sobie złote Nike, pasujące do mojej koszulki z dekoltem w kształcie litery V. Czarne jeansy wisiały luźno na mojej talii i miałem moją słynną czarną, skórzaną kurtkę na ramionach.  
- Chodźmy, taksówka będzie za 10 minut - Kazałem Cooperowi zamówić taksówkę, dokładnie na 6. 
Chwyciłem ręke Audrey, splatając nasze palce, podczas gdy zeszliśmy w dół niewielkimi schodami, które prowadziły do windy na korytarzu. 




- Nie wierze, że tu dotarliśmy - To były pierwsze słowa wymienione pomiędzy mną a Audrey kiedy przyjechaliśmy do klubu. 
- Nie interesują się tym tutaj. Teraz chodż ze mną zatańczyć - Pociągnąłem ją na centrum parkietu, obijając się o innych mężczyzn ze śmiertelnym spojrzeniem, jeśli któryś tylko spróbowałby spojrzeć na Audrey. 
Trzymałem ją mocno w talii, a ona pozwoliła sobie ocierać się o mnie. Moje oczy przetoczyły się do tyłu, a ja chwyciłem ją mocniej. 
- 'Someone likes this' - śpiewała cicho swoim anielskim głosem, doprowadzając mnie do szału. Bez namysłu obróciłem ją i zaatakowałem jej usta swoimi, biorąc swoje ręce tam gdzie znajdowały się wcześniej. 
Lekki jęk przeszedł przez ciało Audrey, jej ręce trzymały moją twarz, a ja przesunąłem swoim językiem po jej dolnej wardze. 
Otworzyła usta jeszcze raz jęcząc przez moje nagłe działania. Nie mogłem powstrzymać chichotu i wycofałem się, wpatrując się w jej piwne oczy, w których odbijało się jasne światło z klubu. 
- Nie potrzebujesz tego całego makijażu skarbie - pokręciłem głową, pochylając sie do przodu i przyciskając moje czoło do jej. 
- McCann? - znajomy głos sprawił ucisk w moim żołądku. 
Odwróciłem się, Kendric stał tam, trzymając ręce skrzyżowane na piersiach. 
- Curvin - uśmiechnąłem się szyderczo, natychmiast przypominając sobie kiedy próbował mnie zabić w Kalifornii. 
- Wygląda na to, że znów się spotykamy. To twoja mała dziewczyna? - nie zdawałem sobie sprawy, że pilnuje Audrey, trzymając ją za sobą. 
- Tak - stwierdziłem z dumą, pozwalając jej stanąć obok mnie, przyciągając ją bliżej mojego ciała. 
- Wygląda zabawnie. Gdzie ją znalazłeś? W rogu? 
Audrey spięła się, a ja wiedziałem, że jest wściekła z powodu jego sarkastycznej uwagi. 
- Zamknij się zanim poderżne ci gardło - zagroziłem, przypominając sobie, że pistolet mam schowany w wewnętrznej kieszeni kurtki. 
- Jak twoje oparzenia Jason? Jest lepiej? - Kendric przechylił swoją głowę tak, żeby wyglądało, że się martwi. 
- Jesteś tym dupkiem, który mu to zrobił? Chodź tutaj, a pokaże ci jak to jest nie mieć pieprzonych zębów - Audrey warknęła w jego kierunku, pociągnąłem ją za ręke do tyłu i przytrzymałem. 
- Nie rób tego - ostrzegłem. 
- Jest zadziorna. Ciekawe jaka jest w łóżku? Założe się, że wiesz Jason. To znaczy, że jesteś bezduszny... - 
- Zamknij morde - miałem dośc w tym momencie, byłem gotowy zastrzelić go od razu. 
- Dobrze, dobrze. Zostawiam was przyjaciele od seksu* i idę w swoją stronę - złośliwy śmiech był ostatnim co słyszałem zanim wmieszał się w tłum. 
- On jest kretynem - Audrey mruknęła, a ja nie mogłem nic powiedzieć, ale pocałowałem ją w czubek głowy, śmiejąc się w myślach z jej wyboru obrazy dla niego. 
- Zaraz wracam, idę do łazienki - powiedziałem, pozwalając jej uwolnić swoje ciało, zostawiając ją, puste uczucie w moim brzuchu rosło z każdym krokiem, który brałem. 


Zimne powietrze Las Vegas w nocy, zmierzwiło moje kudłate włosy na wszystkie strony. W międzyczasie ja przycisnąłem telefon do ucha, czekając na odpowiedź. 
- Co? - chrapliwy głos Coopera uderzył w moje bębenki. 
- Zabierz mnie, teraz -zarządałem, blokując moją szczęke. 
Po czekaniu, które dla mnie trwało wieczność, Cooper pokazał się w wynajętym samochodzie, pochylając się, żeby otworzyć drzwi od strony pasażera, co ułatwiło mi wślizgnięcie się. 
- Jedź - spojrzałem jeszcze raz na klub, a on odjechał w noc. Jeśli nie zrobiłbym tego teraz, nie byłbym w stanie zrobić tego później. 
Ten plan mógłby osiągnąć sukces, gdybym nie czuł się jakbym rozczarowywał mojego brata i ojca. 
- Myślałem, że nie będziesz chciał doprowadzić tego do końca - Cooper przyznał mi kiedy przyjechaliśmy do pokoju hotelowego. 
- Tak, tak, po prostu spakuj nasze rzeczy, musze to dokończyć - zgodnie z planem Audrey zadzwoniła do mnie, mój telefon brzęczał w kieszeniu jeansów. 
- Jason, gdzie jesteś? Jestem sama i przerażona - powiedziała do telefonu, jej głos oddawał jej strach. 
- Ja... - bryła w moim gardle pojawiła się, kiedy miałem jej powiedzieć. Powiedzieć jej, że jestem z powrotem w hotelu i że polece do Waszyngtonu zostawiając ją tutaj samą. Każda część mnie była gotowa to zrobić, być bezdusznym dupkiem, takim jakim każdy mnie widzi. Z wyjątkiem tego co powiedziałem, bo wyszło zupełnie inaczej. 
- Musiałem zatrzymać się w domu Coopera, dzwonił do mnie, miał kłopoty. Będę za 20 minut kochanie, po prostu tam zostań - skłamałem, próbując ją uspokoić. 
- Ok - po tej odpowiedzi rozłączyłem sie i bez powiadamiania Coopera wybiegłem z hotelu i wziąłem taksówkę do klubu, gdzie Audrey na mnie czekała. 
Długa podróż taksówką uświadomiła mi coś o czym nigdy bym nie pomyślał aż do tego momentu. 
Ja, Jason McCann upadłem dla Audrey Banks, córki zabójcy mojego ojca. 
Musiałem odwołać mój plan, nie mogłem już tego robić. 
Nie mogłem ranić Audrey, ponieważ raniłbym siebie. 

_______________________________________________________
*Fuck Buddies - przyjaciele od seksu, seks bez zobowiązań; nie wiedziałam czy zrozumiecie o co chodzi, więc tłumacze to tutaj :) 

Jestem nową tłumaczką i od razu przepraszam Was za to, że tyle musieliście czekać. Mam nadzieje, że tłumaczenie choć trochę Wam się spodoba i jeśli będzie mi dane dalej dodawać rozdziały to obiecuje, że będę robić to szybciej :) 

@lukesg0d

12 komentarzy:

  1. Cudowny szkoda że tak mało komów.
    Jaso jest słodki

    OdpowiedzUsuń
  2. jaki fajnie kiedy nn ? słodko <3

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja już zaczęłam wyzywać "Jason ty chuju" a tutaj on się cofa *.* / @agatorek29

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny rozdział! <33
    Nie mogę się doczekać nexta! *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzieki bogu w końcu to przyznał xd

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetnie po prostu :) Czekam na nn <33

    OdpowiedzUsuń
  8. OMB już myślałam, że się nie wróci <3

    OdpowiedzUsuń
  9. mogę być informowana na innym koncie ? zamiast @YoBelieberPL to chce byc na @LauraOchalPL

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny :) Myślałam że Jason ją zostawi.

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział ;3

    OdpowiedzUsuń