sobota, 26 października 2013

3. Go home sweetheart


Audrey's POV

W domu nie było nic do zrobienia, więc zaplanowałam wymknąć się do lasu, w miejscu w którym mogłam przechowywać swój gniew, gdy byłam wkurzona. Podeszłam do okna, przerzuciłam nogę przez parapet lądując na wiszącej drewnianej drabinie, szybko zeszłam na dół i ruszyłam w stronę lasu.  
- Zadarłeś z niewłaściwym gangiem kolego- usłyszałam, czyjś głos i podeszłam bliżej. Głos dochodził zza jałowych krzaków. Podchodziłam coraz bliżej i bliżej , aż poczułam ramiona owijające się wokół mnie , aby ciągnące mnie w przeciwnym kierunku, przed zakryciem moich uszu. Kabina kilka kroków ode mnie wyleciała w powietrze roztrzaskując się na miliony kawałków. 
- Co tutaj robisz ?-  w jednej chwili rozpoznałam ten głos i odwróciłam  się aby zobaczyć Jasona z niewytłumaczalnym wyrazem twarzy.
- Byłam na spacerze, ale ważniejsze jest to, że chcę wyjaśnienia , tego czego przed chwilą byłam świadkiem, i jestem całkowicie pewna, że jesteś częściowo za to odpowiedzialny - skrzywiłam się . 
Jason zmrużył oczy i zmarszczył czoło , i dokładnie widziałam, że wcale nie chce mi tego wyjaśniać. 
- Nie mam na to czasu - mruknął zaciskając pięści. 
-Lepiej nie mów nikomu bo moja pusta obietnica o pokrojeniu ciebie na kawałki , nie będzie taka pusta- Spojrzałam na niego , oblizał szybko wargi , przełknął ślinę tak że jego jabłko Adama przesunęło się w górę i w dół. 
- Więc nie zamierzasz wyjaśnić mi tego gówna? - Jason gwałtownie potrząsnął głową, dając mi odpowiedź na pytanie
- Idź do domu kochanie- powiedział
-Powiedz mi dlaczego wysadziłeś kabinę? - wiedziałam, że to co się stało miało jakiś argument. 
- Powiedzmy, ze ktoś namieszał , a to jest nasza zemsta- zobaczyłam prawdę w jego oczach. Skinęłam głowę , tnąc napięcie między nami. 
- Ty jesteś problemem.
- A ty jesteś suką- odpowiedział na moje wcześniejsze słowa, nie zadając sobie trudu, aby pomyśleć zanim się odezwał
- Potrzebujesz, potrzeby zarządzania 

- Jesteś dobra dla jakiegoś popierdoleńca- Wtedy przegiął, miałam dość. Odepchnęłam go od siebie, nie chcą z nim już więcej rozmawiać . W jednej chwili zostałam szarpnięta, i obrócona w jego stronę. Robiąc to całkowicie zbił mnie z tropu. 
- Nie waż się odejść ode mnie Audrey- warknął mi do ucha, całując później miejsce z zagłębieniu mojej szyi -Kim  jesteś, żeby mi mówić co mogę a czego nie, nie jesteś moim ojcem - Roześmiał się na moje słowa. 
-Tylko czekaj kochanie, na niezłą jazdę w swoim życiu .Teraz idź do domu i zachowuj się jakbyśmy nie rozmawiali.- Kiedy skończył zaczął się oddalać, dając klapsa w moją pupę, flirtując ze mną w ten sposób

Oh jak ja nie chcę zapomnieć tej rozmowy ! 

2 komentarze: