niedziela, 10 listopada 2013

6. Gotcha

Audrey's POV

Zostałam obudzona przez budzik, jęknęłam  na to jak bardzo nie chcę wstawać. Był to oficjalnie poniedziałkowy poranek a ja musiałam ruszyć swój tyłek do szkoły.
- Audrey, podrzucić cię do szkoły ? - krzyknął mój tata prawdopodobnie z kuchni
-Nie pojadę sama- uchyliłam drzwi i odpowiedzialnym przed ponownym ich zamknięciem. Zwlokłam się z łóżka , chwyciłam woje ubrania z komody i wsunęłam je na siebie, podziwiając widoki w lustrze. Mój umysł wrócił myślami do sobotniej nocy i wydarzeń, które miały miejsce. Ignorując to skończyłam się szykować i zbiegłam na dół by wyjść zanim  znów spóźnię się do szkoły.


- Cześć piękna, stęskniłaś się ? -  usłyszałam kiedy zaparkowałam na swoim stałym miejscu parkingowym. Jason przyglądał mi się , kiedy wysiadłam z samochodu
- Nie pochlebiaj sobie- podszedł do mnie , dominując wzrostem nade mną i chwycił moje dłonie
- Zatem wyjaśnij nasz pocałunek na imprezie, Audrey- uśmieszek pojawił się na jego twarzy , kiedy to przysunął usta do płatka mojego ucha - bo nie wiem jak ty , ale ja chciałbym to powtórzyć- popchnęłam go patrząc jak jego ciało stara się złapać równowagę.
-Suka- wrzasnął przeraźliwie. Nie kłopotałam się kontynuować swojego argumentu, zamiast to znalazłam Emmy sms-ującą na swoim telefonie.
- Hej- zaśmiałam się kiedy lekko uniosła głowę
- Każda dziewczyna o tobie mówi- wrzasnęła
- Niech mówią- weszliśmy do długiego korytarza  pełnego naszej klasy , gdzie wszystkie oczy były skierowane na mnie. Wiedziałam, że to będzie długi i straszny dzień chichotu i piorunujących spojrzeń .

Pod koniec dnia Jason wyraźnie zaznaczył, że zamierza użyć naszego pocałunku przeciwko mnie, kazał powiedzieć wszystkim, że wycofał się  aż oni wypalą dziury w moich plecach , metaforycznie.
- Hej Ade- mój ojciec przywitał mnie po powrocie do domu. Ade zawsze było kiepskim pseudonim, które zyskało popularność , kiedy byłam młodsza. Odpowiedziałam ze skinieniem głowy, zanim odezwał się ponownie.
- Usiądź, muszę z tobą porozmawiać - Po jego rozkazie, dźwięk skrzypiącej podłogi przeniósł moją uwagę na drzwi od salonu. Wtedy zobaczyłam Masona podchodzącego do nas. 
- Ja i twój brat jesteśmy teraz w nieciekawej sytuacji kochanie- mój tato wyjaśnił powoli. Zwężyłam oczy, byłam, zaskoczona, że chociaż raz chce mi powiedzieć prawdę o swoim życiu.
- Mason, chcesz mi coś powiedzieć ?- mój pełen obojętności głos, rozniósł się kiedy słowa opuściły usta.
- Kabina wyleciała w powietrze , kiedy mnie nie było w domu- Mason mówił swoim ochrypłym , zaskakując mnie tym bo nie rozmawiałam z nim na te tematu od ... nigdy. Złączyłam brwi , bo tom mnie pozytywnie uderzyło. -Coś jeszcze chcesz wyjaśnić ? Jak kto to zrobił? - uderzałam opuszkami palców o stół , powstrzymując uśmiech , przy fakcie, ze wiedziałam prawie tyle samo co on , ale w mojej głowie.
-To nie twoje sprawy siostra- 
Mam cie .
każda część mnie kazała zapytać , czy to Jason ,ale fakt, że mój ojciec był w to zamieszany czułam, że lepiej będzie ugryźć się w język. 
- Dobrze, kontynuujcie trzymanie tajemnic przede mną. Tato mam dosyć ciebie i Jasona, kiedy nie mówicie mi prawdy o tym gównie. Też jestem częścią rodziny i mam dosyć tych tajemnic. Nie możesz mi nawet powiedzie jak mam umarła i chcesz by było ok ? - mój wybuch spowodował, że obaj spojrzeli na mnie.
-Gdzie to wszystko mieściło się w tobie Audrey Marie? - tata zawsze używał mojego drugiego imienia , kiedy był zły na mnie lub rozczarowany mną. 
- Gromadziło się przez lata, kiedy nie mówiłeś mi nic, lata kiedy siedziałam w zakurzonym pokoju, podczas gdy ty spędzałeś swój cenny czas z Masonem- bez słowa poszłam do pokoju, z twarzą czerwoną jak róża, od tego jak wściekła byłam. 
Wtedy mój brat wszedł do mojego pokoju , z rękoma podniesionymi do góry, w geście poddania. Ale ja wiem, że Mason się nigdy nie poddaje. 
- Audrey wiem, ze jesteś zdenerwowana, ale to że nie mówimy ci wiele to dlatego, że- przerwałam jego krótką wypowiedź. 
-Bo co? Ponieważ chcecie mnie karmić kłamstwami ,  i żeby mała dziewczynka tatusia żyła w ten sposób ? Nie ! Ja wiem kto wysadził tę pieprzoną kabinę , więc możesz przestać kłamać - Ostatnie zdanie wypowiedziałam szeptem , aby tata nie usłyszał. 
- Wiec kto? Jak myślisz kto to zrobił? - zapytał 
- Jason McCann - ramiona Masona napięły się przed głośnym wypuszczeniem powietrza. Chwytając mój biceps , zmusił mnie do spojrzenia na niego. 
- Trzymaj się od niego z daleka Audrey, nie zbliżaj się do niego. On jest problemem. - uśmiechnęłam się , co sprawiło, ze jego brwi się uniosły. 
- Może powinnam iść się z nim spotkać, ponieważ on odpowie mi w przeciwieństwie do ciebie. To było kompletne kłamstwo, ale musiałam uderzyć czymś do niego, aby odpowiedział mi chociaż na połowę z moich pytań.  
- Mason przyjdź tu- to był mój tata i wiedziałam , że nie słyszał wzmianki o Jasonie , w innym przypadku wołał by również mnie .
-Uważaj na sienie i nie mów, ze cie nie ostrzegałem- Mason ścisnął moje ramiona w pocieszający sposób, przed zejściem na dół do kuchni , miejsca gdzie to cale fiasko się zaczęło. Znając mojego brata nie powyżej nic tacie, jeżeli jest rozmowa między nami , zostaje tylko między nami. 

Potrzebowałam odpowiedzi i znałam osobę, które może mi ich udzielić.



___________________________________________________

Niegrzeczna Audrey , nie słucha starszego brata . 
Hej kochani :) tu Paulina , mam nadzieję, że kolejny rozdział przypadnie wam do gustu. 
Do bohaterów w zakładce ' O opowiadaniu' dodałam postacie Emmy i Masona, możecie tam zajrzeć :) 
Jak wam się podoba pomysł z takimi wiadomościami sms ??  
Nowy rozdział pojawi się JUTRO :))
KOMENTUJCIE !!!

                                                  Całuski @craazygirl96 <3




3 komentarze: